Członkowie Parafialnej Rady Duszpasterskiej
STATUT PARAFIALNEJ RADY DUSZPASTERSKIEJ
AKTUALNY SKŁAD RADY PARAFIALNEJ (stan na 27.09.2024 r.)
I. CZŁONKOWIE RADY Z URZĘDU:
1. Ks. Grzegorz Stencel - proboszcz - przewodniczący rady
2. Ks. Dawid Gawenda - wikariusz
3. Ks. Daniel Walusz - wikariusz
4. Edward Mazepa - kościelny
5. Agnieszka Szumiło - organistka, Caritas
6. Joanna Szweda - kancelistka, Caritas - wiceprzewodnicząca rady
7. Anna Ucher - katechetka
II. CZŁONKOWIE RADY Z MIANOWANIA PROBOSZCZA:
1. Teresa Amalio - Trzeci Zakon Karmelitański
2. Paulina Jabłonka - Oaza Młodzieżowa
3. Dominik Kocur - Ministranci
4. Robert Kruszka - Nadzwyczajni Szafarze Eucharystii
5. Karina Latosik - Wspólnota Jezusa Miłosiernego
6. Dominika Student - WJM Young
7. Barbara Szuchmielska - Domowy Kościół
8. Anna Zawada - Equipes Notre Dame
III. CZŁONKOWIE RADY Z WYBORU PARAFIAN:
1. Eugeniusz Adamski
2. Tomasz Besuch
3. Maria Błanik
4. Barbara Cygańczuk
5. Dariusz Grinspek - sekretarz rady
6. Jan Krajczok
7. Andrzej Zawada
8. Tomasz Zawada
Pomoc dla UKRAINY
Drodzy ukraińscy Przyjaciele, przekazujemy Wam wyrazy solidarności i najpilniejszą pomoc. Wiemy, że przeżywacie dramatyczne chwile. W tych dniach skupiamy na Was swoje myśli, modlitwy i działania. Życzymy Wam, abyście byli bezpieczni i mogli jak najszybciej wrócić wraz z Waszymi najbliższymi do normalnego życia. Możecie liczyć na nasze wsparcie! Caritas w Polsce
Дорогі наші українські Друзі, ми висловлюємо Вам нашу солідарність і невідкладну допомогу. Ми знаємо, що ви переживаєте драматичні хвилини. У ці дні ми зосереджуємо свої думки, молитви та дії на вас. Бажаємо вам бути в безпеці, та мати можливість якнайшвидше повернутися разом зі своїми близькими до нормального життя. Ви можете розраховувати на нашу підтримку! Карітас у Польщі
PACZKA DLA UKRAINY
„Ruszyła akcja Paczka dla Ukrainy w odpowiedzi na inwazję Rosji na Ukrainę. Skala kryzysu humanitarnego rośnie z każdą minutą. Brakuje żywności, środków higienicznych, opatrunków. Kobiety z dziećmi czekające wiele godzin w kolejce do przejścia granicznego, nie mają co dać dzieciom do jedzenia. Ideą akcji jest tworzenie gotowej paczki przez polskie rodziny, wspólnoty parafialne, Szkolne Koła Caritas dla rodzin na Ukrainie, bądź przekazywane na miejscu uchodźcom z Ukrainy, którzy nie posiadają środków do życia.
Paczkę należy przygotować według konkretnej listy 34 produktów, która jest dostępna w na stronie diecezjalnej Caritas w aktualnościach https://katowice.caritas.pl oraz w informacjach parafialnych. Prosimy o zakupienie wyłącznie wskazanych produktów, umieszczenie ich w kartonowym pudle o wymiarach: szerokość 53 cm x głębokość 40 cm x wysokość 26 cm. Masa paczki powinna wynosić max. 16-18 kg. Do paczki wkładamy również list napisany po ukraińsku, którego treść jest również do pobrania ze strony internetowej Caritas. Kartony powinny być wytrzymałe i zamykane od góry. Prosimy o niezaklejanie zamknięcia. Gotowe kartony przekazujemy do parafii we wskazane przez księdza proboszcza miejsce. Prosimy, aby wśród parafian znaleźli się wolontariusze, którzy własnym transportem przewiozą zebrane paczki do najbliższego ośrodka naszej diecezjalnej Caritas.
Całodobowe telefony Цілодобові телефонні „гарячі лінії”:
- Urząd Miasta Rybnika Міська Рада Рибника: 695 969 798 722 299 213
- 28 Dzielnica ul. Kraszewskiego 9 28-й район: 519 102 066 (punkt rejestracyjny)
- Rybnicka Rada Kobiet ul. Białych 7 Жіноча Рада Рибника: 667 768 427 (informacja o paczkach dla dzieci)
- Półka dobra „darmowy sklep” ul. Brudnioka 5 w siedzibie DARu obok probostwa parafii Matki Boskiej Bolesnej
od poniedziałku do piątku 16:00-19:00; soboty i niedziele 10:00-13:00
Wsparcie psychologiczne Психологічна підтримка:
- Ośrodek Interwencji Kryzysowej i Psychoterapii w Rybniku Центр Кризового Втручання та Психотерапії в Рибнику: 32 423 35 99;
Ogólnoproblemowy Telefon Zaufania: Телефон Довіри для загальної підтримки 32 42 33 555
- Archidiecezjalna Poradnia Psychologiczna w Rybniku Архієпархіальний Клінічний Центр Психології у Рибнику:
Anna Gajda – kierownik Ганна Гайда – Керівник anna.gajda.rybnik@wp.pl
Poradnia „Przystań” mieści się w domu parafialnym przy Bazylice św. Antoniego w Rybniku (plac Jana Pawła II)
Клініка розташована в парафіяльному будинку при базиліці св. Антонія в Рибнику (пл. Івана Павла ІІ).
- Bezpłatne porady prawne świadczone telefonicznie 32 259 37 36
- Porady dla Ukraińców świadczone w Urzędzie Miasta Rybnik w godzinach 8:00-15:00 przez Centrum Pracy Tymczasowej – Pajmon
- Informacja dla Ukraińców 695 969 798 https://www.gov.pl/web/udsc/ukraina
- Informacja dla cudzoziemców przy Urzędzie Wojewódzkim 539 393 888
- Informacja w sprawie legalizacji pobytu 32 606 32 32 lub 47 721 75 75
- Dla obywateli Ukrainy został uruchomiony szybki dostęp do pomocy medycznej lekarzy PZU Zdrowie.
Pod bezpłatnym numerem 800 137 200 będą mogli otrzymać: poradę medyczną, receptę, skierowanie.
- Baza noclegowa www.slaskiedlaukrainy.pl
- Безкоштовна юридична консультація за телефоном 32 259 37 36
- Консультації для українців у мерії Рибника з 8:00 до 15:00 надає Центр тимчасової зайнятості - Pajmon
- Інформація для українців 695 969 798 https://www.gov.pl/web/udsc/ukraina
- Інформація для іноземців у Воєводському управлінні 539 393 888
- Інформація про легалізацію перебування 32 606 32 32 або 47 721 75 75
- Для громадян України запущено швидкий доступ до медичної допомоги від лікарів PZU Zdrowie.
За безкоштовним номером 800 137 200 вони зможуть отримати: медична консультація, рецепт, направлення.
- Проживання www.slaskiedlaukrainy.pl
PESEL dla uchodźców z Ukrainy:
Obywatele Ukrainy, którzy na skutek rosyjskiej agresji opuścili swoją ojczyznę, od środy 16 marca mogą składać wnioski o nadanie numeru PESEL.
PESEL umożliwi skorzystanie z opieki medycznej, pomocy społecznej czy założenie firmy w Polsce.
O numer PESEL mogą się ubiegać wszyscy Ukraińcy, którzy po 24.02.2022 r. przybyli do Polski bezpośrednio z Ukrainy w związku z działaniami wojennymi.
Wnioski można składać w Radzie Miejskiej Rybnika przy specjalnie stworzonych do tego stanowiskach w sali 264 (2 piętro, dojazd windą)
PESEL для біженців з України:
Громадяни України, які залишили Батьківщину внаслідок російської агресії, із середи 16 березня можуть подати заяву на отримання номера PESEL. Надання номера PESEL дозволить вам скористатися медичною допомогою, соціальною допомогою або створити власну справу в Польщі.
Усі українці, які прибули до Польщі безпосередньо з України у зв’язку з бойовими діями після 24 лютого 2022 року, можуть подати заявку на номер PESEL. Заявки можна подати до міськради Рибника на спеціально створених стендах в к. 264 (2 поверх, під’їзд ліфтом)
Ks. Wołodymir Łytwyniw od 4 lat posługuje duszpastersko wiernym wyznania grekokatolickiego mieszkającym na Śląsku.
W aktualnej sytuacji pozostaje do dyspozycji także dla uciekających przed wojną Ukraińców.
Ks. Wołodymir jest księdzem grekokatolickim. Przybył do Katowic w 2018 roku, wysłany do Katowic, aby opiekować się duchowo wiernym z Ukrainy.
W ostatnim czasie otrzymał zezwolenie ze Stolicy Apostolskiej na sprawowanie sakramentów także w rycie rzymskokatolickim.
Dzięki niemu będzie mógł posługiwać także wśród wiernych archidiecezji katowickiej.
Liturgia bizantyńska sprawowana jest przez ks. Wołodymira:
- w Tychach w kościele św. Krzysztofa w każdą niedzielę o godz. 13:00
- w Sosnowcu w kościele św. Jacka w każdą niedzielę o godz. 15:00
- w Gliwicach w kaplicy NSPJ Sióstr Boromeuszek w każdą niedzielę o godz. 10:30.
Spowiedź święta w języku ukraińskim - katedra Chrystusa Króla w Katowicach - w każdy piątek w godz. 11:00 - 13:00.
W razie pytań ks. Wołodymir Łytwyniw jest dostępny pod numerem telefonu +48 514 841 933.
Nauczycieli religii (osoby świeckie i duchowne) zapraszamy na kurs języka ukraińskiego. Rozpoczęcie on line w sobotę 12 marca o g. 15:00. Celem kursu jest nabycie umiejętności podstawowego komunikowania się z dziećmi i młodzieżą, którzy w wyniku wojny uciekli z Ukrainy i kontynuują edukację w polskich szkołach. Nawet kilka słów czy podstawowych zdań wypowiedzianych przez nauczyciela w języku ukraińskim przełamie pierwsze bariery i stworzy bardziej komfortową sytuację pobytu dziecka w nowej szkole. Kurs będzie trwał przez pięć kolejnych sobót (dwie godziny lekcyjne z piętnastominutową przerwą; początek: godz. 15); udział w nim jest bezpłatny. W czasie szkolenia katecheci będą otrzymywać materiały do indywidualnej pracy w domu. Natomiast po jego zakończeniu każdy otrzyma słowniczek podstawowych słów i zwrotów w języku ukraińskim do praktycznego wykorzystania w szkole. Zgłoszenia prosimy przesyłać na adres: katechetyczny@katowicka.pl, podając: imię i nazwisko, numer telefonu i adres mailowy.
Minister Edukacji i Nauki przekazał dyrektorom szkół i organom prowadzącym informację na temat zasad przyjmowania cudzoziemców do polskich szkół w kontekście obecnej sytuacji na Ukrainie. Zgodnie z nimi, uczniowie z Ukrainy w wieku obowiązku szkolnego i obowiązku nauki (7–18 lat) są przyjmowani do szkół publicznych oraz obejmowani opieką, a także nauczaniem na warunkach dotyczących obywateli polskich. Przyjęcie do szkoły jest możliwe w ciągu całego roku szkolnego, a ustalenie klasy, w której kontynuowana jest nauka, odbywa się na podstawie sumy ukończonych lat nauki szkolnej za granicą. Przyjmowanie uczniów przybywających z zagranicy jest uregulowane na poziomie ustawowym. W procesie tym nie ma znaczenia prawna podstawa pobytu ucznia na terenie Polski.
Napełnianie modlitwą monstrancji peregrynującej do Medjugorie
^ Aplikacja REGINA PACIS do ściągnięcia na smartphona ^
Modlitwa o pokój (na podstawie tekstu Jana Pawła II i Benedykta XVI)
Boże ojców naszych, wielki i miłosierny!
Panie życia i pokoju, Ojcze wszystkich ludzi.
Twoją wolą jest pokój, a nie udręczenie.
Potęp wojny i obal pychę gwałtowników.
Wysłałeś Syna swojego, Jezusa Chrystusa, aby głosił pokój bliskim i dalekim
i zjednoczył w jedną rodzinę ludzi wszystkich ras i pokoleń.
Klęcząc przed Twym Świętym Eucharystycznym Obliczem,
przez wstawiennictwo Maryji, Królowej Pokoju błagamy Cię Panie:
- o pokój dla całego świata, który im bardziej odchodzi od Ciebie,
tym bardziej pogrąża się w panice i niepewności jutra,
- o poszanowanie przez wszystkich świętości ludzkiego życia
od momentu poczęcia do naturalnej śmierci,
- o pokój, który tak bardzo potrzebny jest naszym rodzinom,
aby trwały w jedności i miłości; naszym społeczeństwom i krajom,
aby mogły się rozwijać na fundamencie prawdy i dobra;
Kościołowi świętemu, aby „wilki” nie były w stanie zagrozić Bożej owczarni.
Niech Twoja miłość rozpala w nas płomień gorliwości
byśmy stali się narzędziami Twojego pokoju w świecie,
wciąż rozdartym przez nienawiść, podziały, egoizm i przez wojny.
Przemów do serc ludzi odpowiedzialnych za losy narodów.
Zniszcz logikę odwetów i zemsty w życiu codziennym, a poddaj
przez Ducha Świętego nowe rozwiązania wielkoduszne i szlachetne,
w dialogu i cierpliwym wyczekiwaniu w pełnej do Ciebie ufności.
Maryjo, Królowo Pokoju – wspieraj nas w tej gorliwości i módl się za nami. Amen.
Litania do Matki Bożej Królowej Pokoju
Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas,
Ojcze z nieba Boże, zmiłuj się nad nami,
Synu Odkupicielu Świata Boże, zmiłuj się nad nami,
Duchu Święty Boże, zmiłuj się nad nami,
Święta Maryjo, Bogurodzico Dziewico – módl się za nami,
Maryjo, Pierwsze Tabernakulum Najświętszego Ciała Jezusa Chrystusa,
Maryjo, słuchająca i zachowująca w sercu Słowo Boga,
Maryjo, pod krzyżem trwająca,
Maryjo, Matko Bożego Miłosierdzia,
Matko dzieci, którym nie było dane się narodzić,
Matko narodów podzielonych,
Matko narodów ogarniętych wojną,
Matko tych, którzy boją się o swoje życie,
Matko uchodźców bez dachu nad głową,
Matko tych, którym brakuje wody i chleba,
Matko pozbawionych pracy,
Matko owładniętych chciwością,
Matko zagubionych w sieci internetu,
Matko cierpiących i chorych,
Matko samotnych i opuszczonych,
Matko pogardzanych i dyskryminowanych,
Matko zagubionych i rozczarowanych,
Matko zbuntowanych i rozgoryczonych,
Matko wykorzystywanych i zastraszanych,
Matko tych, którzy stracili wszelką nadzieję,
Matko tych, którzy płaczą po cichu,
Królowo Pokoju, otoczona koroną z gwiazd dwunastu,
Królowo Pokoju, obleczona płaszczem gwiazd jaśniejących,
Królowo Pokoju, wyjednująca nam łaski u Boga,
Królowo Pokoju, niosąca nadzieję,
Królowo Pokoju, ucząca wytrwałej modlitwy,
Królowo Pokoju, pomagająca przebaczać,
Królowo Pokoju, kojąca rany niezabliźnione,
Królowo Pokoju, jednająca rodziny,
Królowo Pokoju, wygaszająca spory,
Królowo Pokoju, rozwiązująca węzły,
Królowo Pokoju, podpowiadająca słowa dobre i kojące,
Królowo Pokoju, pocieszająca zrozpaczonych,
Królowo Pokoju, zsyłająca dobre natchnienia,
Królowo Pokoju, dająca przykład cierpliwości i łagodności,
Królowo Pokoju, wskazująca drogę do domu,
Królowo Pokoju, szukająca dzieci zagubionych,
Królowo Pokoju, biorąca na siebie cierpienie swoich dzieci,
Królowo Pokoju, uśmiechająca się do swoich dzieci,
Królowo Pokoju, pocieszenie dusz czyśćcowych,
Królowo Pokoju, o oczach mądrych i rozumiejących,
Królowo Pokoju, o sercu łagodnym,
Królowo Pokoju, o dłoniach otwartych,
Królowo Pokoju, miłująca bezwarunkowo,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata – przepuść nam Panie,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata – wysłuchaj nas Panie,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata – obdarz nas pokojem!
K: Módl się za nami Święta Boża Rodzicielko
W: Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
Módlmy się: Prosimy Cię Panie Boże, dozwól nam sługom swoim za przyczyną Maryi, Niepokalanej Matki Boga i Królowej Pokoju, abyśmy każdego dnia byli apostołami pokoju Twojego Syna w naszych sercach, rodzinach i na całym świecie. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Linia oddzielająca pokój od wojny przechodzi przez ludzkie serce.
Misją Stowarzyszenia „Comunità Regina della Pace”, założonego w 2008 roku, jest apostolstwo adoracji Najświętszego Sakramentu w intencji pokoju. Inspiracją do podjęcia tej inicjatywy były liczne wezwania Matki Bożej do troski o pokój, a także pragnienie wypełnienia duchowego testamentu św. Jana Pawła II oraz słowa wypowiedziane przez Ojca Świętego Benedykta XVI w dniu 1 stycznia 2007 r. w Orędziu na Światowy Dzień Pokoju: „Pragnę (…), aby każdy chrześcijanin poczuł, że jego zadaniem jest być niezmordowanym budowniczym pokoju”.
Realizacja tej inicjatywy dokonuje się przez dzieło „12 Gwiazd w Kornie Maryi Królowej Pokoju”. Polega ono na utworzeniu dwunastu miejsc adoracji Najświętszego Sakramentu na wszystkich kontynentach, jako „Światowych Centrów Modlitwy o Pokój”, aby łańcuchem tej modlitwy objąć całą ziemię. Mają być to zarówno miejsca, które zostały szczególnie dotknięte skutkami nienawiści do Boga i człowieka, jak i takie, gdzie ludzie pragnąc pokoju i pojednania, poszukują ich prawdziwego źródła, którym jest Chrystus.
Pierwszym miejscem, gdzie zainaugurowane zostało dzieło “12 Gwiazd…” była Jerozolima, gdzie w kaplicy IV Stacji Drogi Krzyżowej umieszczony został ołtarz “Tryptyk Jerozolimski”. Inauguracja modlitwy o pokój przed wystawionym tam Eucharystycznym Jezusem, rozpoczęła się w Uroczystość Zwiastowania Pańskiego 25 marca 2009 roku. W 2016 roku, przy współpracy z Kustodią Ziemi Świętej, „Gwiazda” została przeniesiona do Kościoła Groty Mlecznej w Betlejem.
Przez minione lata, powstawały kolejne Światowe Centra Modlitwy o Pokój, w takich miejscach jak:
- Sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju w Oziornoje (Kazachstan);
- Kościół św. Jakuba w Medjugorie (Bośnia-Hercegowina);
- Kibeho Sanktuarium Matki Bożej w Rwandzie
- Bazylika Matki Bożej Pokoju w Yamoussoukro (Wybrzeże Kości Słoniowej);
- Sanktuarium św. Jana w Dagupan (Filipiny);
- Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Namyang (Korea Południowa);
- Sanktuarium Matki Bożej Niepokalanej w Niepokalanowie (Polska).
Materialnym znakiem tego duchowego dzieła są Ołtarze Adoracji Najświętszego Sakramentu. Powstają one w Polsce w pracowni „Drapikowski Studio” i zawierają charakterystyczną symbolikę ikonograficzną podkreślającą duchowość danego miejsca. Chodzi bowiem o to, aby prace te, przez piękno będące jednym z przymiotów Boga, uwrażliwiały serce człowieka na działanie Bożej Łaski.
- „Kościół potrzebuje sztuki, a sztuka musi sprawiać aby rzeczywistość duchowa niewidzialna, Boża, stawała się postrzegalna i pociągająca” – pisał św. Jan Paweł II w „Liście do artystów”.
Choć Chrystus jest zawsze ten sam czy to w prostej drewnianej monstrancji, czy w pięknym ołtarzu adoracji, jednak samo miejsce wystawienia Najświętszego Sakramentu powinno być godne, wręcz wprowadzać w zachwyt. Piękno pomaga w modlitwie, bo Bóg jest piękny, a wszystko co stworzył jest nie tylko dobre, ale i piękne. Piękno nie jest jakimś subiektywnym wrażeniem, jak by tego chciał świat współczesny. Jest obiektywnym dobrem, przymiotem Boga, ucieleśnieniem Miłości, która niekiedy w subtelny, niemal pozazmysłowy sposób, dotyka strun naszej duszy i otwiera serce na działanie łaski.
Można powiedzieć, że ołtarze adoracji pisane są jak Ikona, gdyż są owocem pracy i modlitwy naszego zespołu. Elementem łączącym je jest monstrancja nawiązująca do wizerunku Najświętszej Maryi Panny.
Św. Jan Paweł II w swojej eucharystycznej encyklice wskazał na szczególny związek Matki Bożej z Najświętszym Sakramentem nazywając Ją „Niewiastą Eucharystii”, pierwszym w historii tabernakulum.
Powierzając się Maryi Królowej Pokoju wraz z Nią pragniemy pozostać w komunii z Jezusem, ponieważ owocem tego jest pokój.
Istotnym elementem naszego działania są peregrynacje poszczególnych ołtarzy po parafiach i ośrodkach duszpasterskich w Polsce i w Europie, aby pragnienie adoracji zaszczepić w jak najliczniejszej grupie wiernych. Chodzi o to, aby do miejsc przeznaczenia dotarł nie przedmiot, lecz symboliczne naczynie wypełnione modlitwą.
Każdy z Ołtarzy na początku drogi peregrynacyjnej był pobłogosławiony w Watykanie przez Ojca Świętego (Benedykta XVI i papieża Franciszka ). Za każdym razem Papież udzielał specjalnego błogosławieństwa dla działalności, które podjęło i realizuje Stowarzyszenie „Comunità Regina della Pace”.
Równolegle z misją “12 Gwiazd w Koronie Maryi Królowej Pokoju”, prowadzone jest dzieło: „Gwiazdy na Płaszczu Matki Bożej”. Ma ono ten sam cel, aby czerpać pokój z samego źródła którym jest Eucharystyczny Chrystus. W tym wypadku liczba powoływanych miejsc adoracji Najświętszego Sakramentu, w modlitewnej łączności ze „Światowymi Centrami Modlitwy o Pokój”, jest nieograniczona. W ramach tego projektu powstało już kilkadziesiąt takich „Gwiazd”. Aktywność ta pozwoliła na powołanie ruchu społecznego Apostołów Pokoju, liczącego już kilkaset osób.
Najważniejszym celem działania stowarzyszenia „Comunità Regina della Pace”, jak i naszej twórczości, jest zbliżenie człowieka do Boga, aby Go na nowo odkrył w Najświętszym Sakramencie, na nowo uwierzył i prawdziwie uwielbił.
Zapraszamy zatem do osobistego przyłączenia się poprzez modlitwę przed Chrystusem Eucharystycznym, przed żywym Bogiem, z wiarą i zaangażowaniem, gdyż taka modlitwa jest zdolna przenosić góry i zmieniać bieg wydarzeń. Rzeczą niezmiernie istotną jest, aby ten fakt przypominać ludziom na całym świecie.
W odpowiedzi na wezwania Matki Bożej, tytułowanej w Kibeho „Matką Słowa”, a zarazem wypełniając duchowe dziedzictwo nauczania św. Jana Pawła II, ogarnijmy świat naszą modlitwą.
Prawdziwy pokój jest wartością zdobywaną nie przez siłę militarną, polityczną czy ekonomiczną, ale na kolanach.
Wystawa o misjach karmelitańskich
W dniach 1-11 października 2020 r. w naszej parafii gościła wystawa o misjach karmelitańskich wśród Pigmejów Burundi i Rwandy.
Możemy z niej skorzystać jeszcze wirtualnie w zakładce INFORMACJE > Informator Misyjny > Wystawa o misjach karelitańskich
Dziękujemy również za hojność wszystkim darczyńcom kiermaszu, który był z nią powiązany.
Istnieje ponadto możliwość bezpośredniego wsparcia
przelewem bankowym w złotówkach, euro i dolarach:
Konto PLN: 71 1240 3002 1111 0000 2885 8847
Konto EUR: PL55 1240 3002 1978 0010 0900 8545
Konto USD: PL63 1240 3002 1787 0000 2885 8850
Dokumenty dotyczące epidemii
'Opowieści Chwałowickie' - Jan Krajczok
Możliwość zamówienia mailowo: krajczok@op.pl
dodatkowe informacje: https://www.facebook.com/
Chwałowicki Dom Kultury proponuje: https://m.facebook.com/dkchwalowice/videos/809777769514661/
O książce
Opowieści Chwałowickie są książką o mieszkańcach rybnickiej dzielnicy. Akcja utworu toczy się od 1918 do 1947 roku. Losy chwałowiczan przeplatają się z losami postaci znanych z podręczników historii, takich jak cesarz Wilhelm Hohenzollern, Wojciech Korfanty, czy Winston Churchill. Sąsiedztwo tak różnych osób jest zabiegiem celowym, po to by ukazać, że wielka i mała historia są z sobą nierozerwalnie związane. Wszystkie postacie i wydarzenia spaja postać tajemniczego młynarza Oślizloka – nie wiadomo ile ma lat i w jaki sposób może być w jednej chwili w Chwałowicach, a w drugiej na Kremlu, po to by rozmawiać z Józefem Stalinem.
W książce zostały opisane dramatyczne wydarzenia powstań śląskich, okres międzywojenny i lata okupacji. Czytelnik uczestniczy w życiu rodzin Tkoczów, Kożdoniów, Pukowców, Malcherów i Siwców, może być świadkiem budowy kościoła w Chwałowicach i może uczestniczyć w strajku na kopalni Donnersmarcka. Dzięki powieści można zanurzyć się w gwar rozmów prowadzonych w gasthausie Emanuela Kuczery i można być świadkiem akcji górnośląskiej policji ścigającej Franciszka Siwca i jego gang. Akcja utworu dotyczy także bohaterskich misji kurierskich Jerzego Malchera i losów Górnoślązaków podczas wojny w Afryce. W Powieści nie brakuje wątków sensacyjnych i miłosnych. W utworze śmiech bardzo często przeplata się z grozą, której nie sposób uniknąć, kiedy trzeba dotknąć bolesnych wątków pobytu więźniów w obozie w Auschwitz lub przesłuchania w ubeckiej katowni w Rybniku.
Historia nie jest w książce dekoracją a tworzywem, które służy przekonaniu, że pozornie zwykli ludzie są unikalną wartością, a pozornie zwykła miejscowość w rzeczywistości jest niezwykła i jedyna na świecie.
Jeżeli po przeczytaniu tej książki czytelnik bardziej polubi miejsce w którym mieszka i życzliwiej spojrzy na człowieka, który jest obok niego, to wtedy będziemy mieli do czynienia z poważnym dowodem na to, że słowa mogą zmieniać rzeczywistość. Na lepszą.
RECENZJE
Fragmenty recenzji Alojzego Lyski
Wspominani jak rzykani
Każdy człowiek nosi pamięć o swoim życiu, o przeszłości swego rodu i ziemi, na której żyje. Górnoślązacy też taką pamięć noszą, lecz górnośląskiej pamięci albo nie ma w publicznym dyskursie, albo jest wybiórcza, na polityczne zamówienia. Dla rodowitych Górnoślązaków nie jest to sytuacja komfortowa, z reguły bowiem takie manipulowanie pamięcią jest dla nich źródłem wymownych refleksji a nieraz i bolesnych konstatacji. Całe szczęście Górnoślązacy potrafią krzepić się własną pamięcią domową, która jest istotą śląskości i niewygasającym ogniem ich tożsamości. Górnoślązacy mają wyostrzoną świadomość wiszącego nad sobą zagrożenia, że wygaszenie tego ognia będzie niczym innym jak zapomnieniem swych korzeni, wymazaniem swych rodzimych życiorysów, zgodą na wykreślenie swej wspólnoty z życia w przyszłości. Kierowani jakimś naturalnym instynktem przetrwania, starają się ze wszechmocy pielęgnować w różnych formach pamięć domową. Utrwalają losy przodków i regionu we wspomnieniach, zapiskach, kronikach, listach, blogach, z niezwykłą pieczołowitością zachowują pamiątki rzeczowe: dokumenty, fotografie, sprzęty, stroje, budowle, tradycyjne zachowania i rytuały – wszystko po to, by nie poddać się zapomnieniu, materialnemu i duchowemu unicestwieniu, aby wykrzyczeć fakt swego tu jeszcze istnienia. Wyrazem takich zabiegów, postaw i troski jest TA KSIĄŻKA. Jest ona nie tylko odporem na nieunikniony proces zapominania o ważnych postaciach i ważnych wydarzeniach mających miejsce na ziemi rybnicko-wodzisławskiej, może i raciborskiej, może i pszczyńskiej, ale także próbą pogodzenia polskiej pamięci zbiorowej z pamięcią regionalną i indywidualną Górnoślązaków. Jest jak wyciągnięcie ręki z zaproszeniem do wzajemnego poznania, zrozumienia, zbratania. Grażyńskiego można pogodzić z Korfantym, Wehrmacht z polską konspiracją, powstańców śląskich z Niemcami. Trzeba tylko wspominanie traktować jak „rzykani”. Każda ze zwalczających się kiedyś stron miała swoje racje, przekonania o słuszności swej sprawy, swoje cele. Nieszczęściem tej ziemi (a może węgla w jej podziemiach) było to, że te racje, przekonania, cele ścierały sie tutaj z wielką zapiekłością kosztem żyjących tu ludzi. Górnoślązacy – odwieczni dziedzice tej ziemi we wszystkie te XX-wieczne zawirowania historyczne byli perfidnie wplątywani. Wysługiwano się nimi, zjednywano ich sobie, dzielono, straszono, wywożono, wypędzano, szafowano ich życiem - poniewierano na przeróżne sposoby. Jeśli więc „wspominani” w tej książce potraktujemy jako „rzykani” i spróbujemy na opisywane zdarzenia spojrzeć przez pryzmat wartości chrześcijańskich, zwłaszcza przebaczenia – łatwiej będzie zrozumieć ten „przeklęty Śląsk”. Właśnie ten wysiłek dla zrozumienia podejmują „Opowieści chwałowickie”. Poprzez ukazanie realiów historycznych prowadzą najpierw do lepszego poznania, a następnie do zrozumienia tej ziemi i być może zbratania wszystkich ludzi, jacy tu dziś żyją.Książkę czyta się jakby oglądało się interesujący film zmontowany z kilkudziesięciu frapujących sekwencji. Każda przenosi do innego czasu i miejsca, ukazując dramaty całej galerii bohaterów. Są to w większości postaci prawdziwe, historyczne, jedne bardziej, drugie mniej znane, lecz wszystkie w konfrontacji z wyzwaniami epoki świetnie przez Autora wykreowane. Sekwencje w jedną całość łączy mitologiczna postać młynarza Ośliźloka, któremu burze dziejowe odebrały wszystko łącznie z młynem i stawem młyńskim. Jedynie on przetrwał dziejowe burze. W rozmowie z Autorem w epilogu kieruje do nas wielce wymowne przesłanie: WSZYSTKO TRZEBA PAMIYNTAĆ! YNO NIY MYLIĆ PAMIYŃCI Z PAMIYNTLIWOŚCIOM.
Alojzy Lysko
Fragmenty recenzji dra Bogdana Klocha
Jan Krajczok, Opowieści chwałowickie. Powieść historyczna o mieszkańcach Chwałowic w latach 1918-1947.
(…) Chronologia zamyka się w klamrach czasowych zasygnalizowanych w podtytule tekstu. Czas i jego okresy historyczne odgrywają istotną rolę w przedłożonym materiale. Chronologia czasoprzestrzenna porządkuje układ powieści i pozwala autorowi na bardzo potoczyste snucie wątków akcji utworu. Podział na poszczególne części, i w ich obrębie, na rozdziały, stanowi istotne tworzywo w konstrukcji całości pracy.
Część pierwsza zatytułowana „Ku nowemu światu (1918-1922)” stanowi preludium do kolejnych zdarzeń i etapów życia bohaterów, choć część ta sama w sobie może stanowić odrębna opowieść. Autor prowadzi narrację wątków postaci mieszkańców Chwałowic, wokół niektórych budując konstrukcję o charakterze biograficznym, jak w przypadku postaci Jerzego Malchera. Losy wplecione zostały w przemiany polityczne i narodowościowe, których centralnym punktem sią zmagania pomiędzy Polakami i Niemcami, z zasygnalizowaniem skomplikowanych relacji interpersonalnych, jak również niejednorodności poglądów bohaterów tekstu na przyszłość Górnego Śląska, m. in. kwestia trzeciej drogi – pomiędzy Polską i Niemcami. Autor kończy pierwszą część w jak najbardziej uzasadniony sposób. Finalizując jej narrację przekazaniem Rybnika i powiatu rybnickiego w ręce polskiej administracji i pod polskie zwierzchnictwo państwowe.
Kolejne dwie części pracy, stanowiące rozwinięcie narracji pierwszej, prowadzą nas do międzywojnia oraz czasów wojny i budowy nowego ustroju tuż po jej zakończeniu. Druga część zatytułowana „Budujemy (1922-1939)” skupia się na bardziej lokalnych zdarzeniach, w które wpisano egzystencję postaci, a także miejsca i zdarzenia, będące ich udziałem. Wielka polityka i ekonomia w tle inicjuje ciąg zdarzeń w przestrzeni lokalnej Chwałowic, także poglądy ludzi i ich decyzje są naznaczone realiami ówczesnego życia. Autor wplata w miejsca i zdarzenia, niezwykle ciekawą, postać młynarza Ośliźloka. Czyni to w zasadzie od pierwszych kart książki. Autor obdarzył go ponadludzkimi cechami, które bez żadnych konsekwencji pozwalają mu przemieszczać się w przestrzeni, w miejsca niedostępne (siedziba Adolfa Hitlera czy Józefa Stalina) dla bytu zwykłych mieszkańców Chwałowic czy Rybnika. W tej części poznajemy bardzo różne losy nie tylko sprowadzające się do problemów ekonomicznych wewnątrz społeczności Chwałowic. Autor zgrabnie opowiada wątki lekkie jak odkrywanie Polski czy drogi do edukacji młodego pokolenia, lecz także trudne chociażby z powodu społecznego napiętnowania, jak przestępstwo, zbrodnia i poniesiona kara, włącznie do kary głównej.
Trzecia część, najbardziej ponura w swoim wyrazie, będąca także martyrologium chwałowickim to owe dziewięć lat, które było swoistym trzęsieniem ziemi dla członków chwałowickiej społeczności. Dramatyczne losy rodziny Kożdoniów i Tkoczów, męczeństwo Józefa Pukowca (ujmujący opis jego odejścia z materialnego wymiaru) to tylko te najistotniejsze elementy martyrium polskiego ducha w Chwałowicach. Wyjątkowa jest osoba Jerzego Malchera. To tak naprawdę nowa odsłona dziejów mieszkańców Chwałowic, losy tej postaci przeplatają się przez całą książkę. Być może jest jedną z tych, które happy end w sensacyjnym wydaniu przenosi losy Chwałowiczan z przestrzeni ofiar nazizmu do przestrzeni uczestników zwycięzców III Rzeszy i tworzenia nowego świata. Choć ten bohater pozostał daleko za „żelazną kurtyną”. Nowy świat, który po wojnie wypycha naszych bohaterów z dawnych przedwojennych torów, niszczy przeszłość, choć również buduje nowy świat. Owa wymieniona oś w kole młyńskim młynarza Ośliżloka, to nowa oś czasu, która niesie niepewną przyszłość, a zasypany staw młyński, to wspomniane wyrugowanie dawnego. Nie ma już miejsca na to co ponadczasowe, mistyczne. I tu mocno zarysowa postać starego Ośliźloka, który łamie wszelkie zasady rządzące światem materii. Czy to Utopiec, czy inna nadprzyrodzona postać, tego mogę się domyślać, ale jedno jest pewne, jest przedstawicielem innej rzeczywistości, która w opowieści Jana Krajczoka żyje obok, ponad realnym światem materii, niekiedy reaguje na ludzkie czyny, zachowania, innym razem jest tylko świadkiem, komentatorem zmieniającej się rzeczywistości.
Epilog, choć nie informuje już nic o bohaterach z pierwszego szeregu, to jednak akcentuje relację pomiędzy autorem a „duchem” przeszłości – Ośliźlokiem, jednak czy jest przeszłością, to już odrębna kwestia. Ponownie wkracza w rzeczywistość, lecz już nie bohaterów, którzy odeszli, ale rzeczywistość tą, w której funkcjonuje autor, czyli świata wokół nas.
Reasumując, autor przedłożonego tekstu podjął się niezwykle frapującego tematu. Niewątpliwie przestrzeń historyczna Chwałowic stanowi ciekawe tworzywo dla dokonań literackich. Jest świetną przestrzenią do obserwacji wielkich kulturowych i świadomościowych przemian, zwrotów akcji w tej materii w obrębie pierwszej połowy XX wieku.
Mała wieś, znana z najstarszej wzmianki datowanej na 1228 rok, później osada identyfikowana z zapisami odnoszącymi się do stawów należących do rybnickich plebanów, powoli zmieniała swe oblicze. Istniała przez kilkaset lat w cieniu historii, która przemykała się wokół niej. Od majątku rycerskiego, następnie części składowej rybnickiego państwa, gdzie stawy i młyny odgrywały istotną rolę, dochodzimy do XIX wieku, którego koniec definitywnie zamknął stary, pradawny świat. Nowi mieszańcy, coraz liczniejsza populacja, to część składowa industrializacji. Tak gwałtowna, jak wybuch nowych idei narodowych. Polska – Niemcy, stały się jednym z podstawowych wyznaczników i biegunów pierwszego półwiecza istnienia nowych Chwałowic, wyrosłych z górniczych familoków.
Praca, uwzględniając uwagi i sugestie dotyczące materii otoczki historycznej, jak najbardziej zasługuje na publikację. Jest to typ twórczości pisarskiej, która może poszerzyć grono czytelników, także osób młodszego pokolenia, dotąd słabo zainteresowanych losami przeszłości swojego miasta i regionu. Publikacja ta, to także świetna promocja Chwałowic i Rybnika, w przestrzeni współczesnej polskiej literatury, a także naszej górnośląskiej.
dr Bogdan Kloch
Fragment powieści, którego akcja toczy się w nieistniejącym już gasthausie Emanuela Kuczery.
Budynek znajdował się na dziesiejszej ulicy Kupieckiej w Chwałowicach.
In piwo veritas (jesień 1918)
Niedaleko Donnersmarckgrubbe, na Starej Dródze w Chwallowitz, mały Franek Siwiec zaglądał przez okna do przepastnej sali Gardenstern, największego w okolicy gasthausu, który huczał skocznymi polkami i wzmacnianymi rybnickim piwem rozmowami górników, sztajgrów, a nawet urzędników kopalni. Polsko godka przeplatała się w gasthausie z wszelkimi odmianami języka Niemców, a nieraz Czechów i Morawian. Franek pomyślał, że taki gwar różnorodnej mowy musiał istnieć wtedy, kiedy Pan Bóg pomieszał ludziom języki w trakcie budowy wieży Babel. Słyszał o niej od księdza, kiedy jeszcze chodził na religię. Kiedyś chodził, ale nie teraz, bo miał wiele innych i ciekawszych zajęć. Zawsze mu wpadło do rąk trochę grosza, kiedy pojedynczy gość gasthausu wychodził na podwórze na lekko chwiejących się nogach. Jeszcze mu się nie zdarzyło, by pomagając miłośnikowi piwa utrzymać równowagę, ten zauważył, jak jego drobne ręce penetrują jego kieszenie wyławiając pfenigi lub nawet marki. Zabawa była bardziej intratna niż kłusowanie na karpie w Oślizlokowym stawie. Kiedy trzasnęły wejściowe drzwi, Franek od razu do nich podbiegł, licząc na obfite łowy. To nie był jednak dobry wieczór, bo stanął oko w oko z Emanuelem Kuczerą, właścicielem Gardenstern.
— Co to sam szkłódzisz? — zagadnął podejrzliwie Emanuel
— Jo? Nic. Panie Kuczera. Tak se yno muzyki słuchom pod oknami.— odparł z pewnością w głosie Franek.
— Ciś ku chałupie. To ni ma miejsce do dzieci — twardo odparł Emanuel, czując, że mały Siwiec coś knuje, choć nie umiał dociec co.
— Gasthaus je przi dródze. Nie wlazuja do środka, yno żech je na dródze, na kierej może kożdy być. Z drógi mje wyciepnyć ni mokiecie — wojowniczo odparł Franek.
— Dobrze ci, snoplu radza, stroć się stónd pryndko, bo jak zawołom kelnera, to ci ta chudo rzić tak strzasko, że bydziesz siedzioł nie na nij, a na brzuchu przez cały tydzień — wyraźnie zirytowany Emanuel przeciął nonsensowne przekomarzanki.
Franek zniknął w mgnieniu oka, tak, że Emanuel nie był w stanie określić, czy chłopak pobiegł w górę, czy dół ulicy. Nie zaprzątał sobie tym głowy, bo ta zagracona była poważniejszymi sprawami. Wyglądał nadjeżdżającej od Rybnika dorożki. Czekał na Zygfryda Müllera, właściciela rybnickiego browaru. Sporo spraw było do omówienia. Wojna zmieniła również mały świat w Chwallowitz i handel nie szedł tak gładko jak kiedyś. Czasem browarnik miał kłopot z dostawami jęczmienia, czasem on, właściciel gasthausu nie mógł sprzedać piwa, bo kopalnia na kilka dni wstrzymywała fedrunek i trzeba było szukać nowych sposobów radzenia sobie z wymianą dóbr i usług. Zaczął nerwowo spacerować przed wejściem do gasthausu. Utykał. Rana w nogę po bitwie nad Marną się zagoiła, ale ślad w kolanie pozostał.
„Tak teraz handel wygląda jak to moje chodzenie” — pomyślał. „Nic to jednak, żołnierz z gwardii honorowej cesarza Wilhelma nie może kręcić nosem i dezerterować.” Podkręcił najpierw jeden koniec długiego wąsa, potem drugi. „ Dobrze będzie, bo Pan Bóg wojaków nie zostawia” i w tej samej chwili wjechała od strony Rybnika rozpędzona dorożka z lekkim zadaszeniem.
Woźnica mocno pociągnął lejce i konie stanęły jak na rozkaz. Zygfryd Müller wysiadł żwawo z pojazdu i ruszył w stronę gasthausu. Miał już swoje lata, prawie żadnych włosów i całkiem pokaźny brzuch, mimo to jednak poruszał się z lekkością młodzieniaszka.
— Panie Kuczera, pan mnie wybaczy to opóźnienie. Jakieś straże zatrzymują ludzi na ulicach. Ja nie wiem kim one są. Pan wiesz może? Jedne mówią, że niemieckie, jedne że polskie, a jeszcze inne, że ani takie, ani siakie. Ja znam dużo rodzajów piwa, ale taki galimatias jak teraz, to ja nie widział w całe moje długie życie.
Emanuel Kuczera uśmiechnął się do swojego gościa, bo zawsze go wprowadzał w dobry humor, podobnie jak jego piwo.
— Panie Müller, też bym chciał wiedzieć co to za galimatias, a najważniejsze, kiedy się on skończy, bo dalej tak być nie może. Nie raz myślę, że znowu wolałbym być na froncie, niż wieczorem się zastanawiać co będzie rano.
— Panie Kuczera, takie zamieszanie nie pamiętam, ale ojciec mój i dziad powiadali, że nieraz był duży galimatias w historia. Powiadali też, że jak się dwóch ludzi co lubią rozum spotka, to nie dość, że galimatias się ich przestraszy i ucieknie, ale one jeszcze zrobią dobry interes.
— Tak pan myśli?
— Jak ja by tak nie myślał, to by tu nie przyjeżdżał w zimna listopadowa pogoda, a pił ciepłe piwo w moje mieszkanie.
— To zapraszam w skromne progi mojej Gardenstern. Może znajdziemy sposób jak handlować w czasach, kiedy raz znika towar, a innym razem pieniądze.
— Jak są ludzie, które chcą pracować i napić się piwo, to pieniądze znajdą się zawsze. O widzę, że od kopalnia idzie duża grupa napić się piwo.
Emanuel spojrzał we wskazanym przez browarnika kierunku. Rzeczywiście, do Gardenstern ciągnęło z kilkudziesięciu ludzi rozmawiając po polsku i niemiecku jednocześnie.
— Dzisiaj w kopalni był wiec — Emmanuel zwrócił się do swojego gościa. Pewnie mówili o strajku.
— Dobry wieczór Kuczero, we drzwjyrzach na nas czekać ni musicie — zagadnęła w ciemności jedna z postaci.
— Ludwik, tyś to je? Toć, że ty, bo żodyn inkszy nie robi mje tak za błozna. Ludwik Piechoczek uścisnął dłoń zadowolonego ze spotkania Kuczery i ukłonił się browarnikowi.
— Udało ci się z wojny przijść w jednym kónsku — pokiwał głową wzruszony Kuczera.
— Udało się — uśmiechnął się Ludwik.— Panowie, wchodźcie do środka — zwrócił się do kompanów po niemiecku. — Zaraz do was dołączę, tylko muszę zamienić parę słów ze starym znajomym, którego nie widziałem szmat czasu.
Grupa ruszyła do wejścia nadzwyczaj szybko, bo ziąb dawał się we znaki.
— Ludwik, co to się dzieje u was na grubie?
— Kuczero, strajk bydzie, bo być musi.
— Ale o co? Za mało ludzie majóm wojynnej szarpaniny. Nie szło by trocha ochłódnyć?
— Kuczero, właśnie idymy se do was siednyć i pogodać, o co tyn strajk. Tyn kiery tam wloz pjyrszy, to był Fritz Wasner i on chce, żeby strajk był przeciwko cesarskij administracji i za wjynkszymi wypłatami do górników, co mi się bardzo podobo. Tyn drugi, co do waszego gathausu wloz, to był Ewald Latacz i on chce, żeby strajk był o niepodległe państwo górnośląski, co nie podobo się mje, bo jo chca, żeby strajk był za prziłonczyniym Górnego Śląska do Polski, co zaś nie podobo się ani Wasnerowi, ani Lataczowi.
— Boże mój jedyny na niebie! — złapał się za głowę browarnik. Pan to słyszysz panie Kuczera? Panie żołnierzu, przecież ten galimatias co był i jest, po waszej rozmowie będzie jeszcze większy niż był. Gdzie tam mówić o mnie, że ja umiem warzyć piwo, gdzie mnie tam do was panowie politycy. Wy tak warzycie piwo, że świat podpalicie!
— Panie Müller — odparł po niemiecku Piechaczek — ten świat zapłonął już dawno temu i podpalił go cesarz Wilhelm ze swoimi europejskimi krewnymi. Ten świat już dawno spłonął i teraz na tym pogorzelisku trzeba budować nowy, bo powrót jest niemożliwy.
Browarnik spojrzał na wojaka i smutno pokiwał głową.
— Prawdę pan powiedziałeś panie żołnierzu. Ktoś podgrzał drożdże i musimy teraz oglądać proces fermentacja.
— Panowie, zbyt jest zimno, by tu tkwić — Emanuel Kuczera zapraszającym gestem wskazał drzwi wejściowe swojego gasthausu. Razem z Zygfrydem Müllerem udał się do kantoru, a Ludwik Piechoczek podszedł do rozemocjonowanych kamratów. Kelner właśnie sprzątał szkło jednego ze stłuczonych kufli, który spadł ze stołu podczas gorących rozmów o przyszłym kształcie Górnego Śląska.
— Fritz, jak ty myślisz, że my tu bydymy płacić kontrybucje Francuzom za przegrano Wilusiowo wojna, toś je gupi jak funt kudeł — perorował Ewald Latacz.
— Ewald, nie bój się Francuzów. Damy sobie z nimi radę. Jeżeli chcesz, żeby Górny Śląsk był niepodległym państwem, to jesteś bez rozumu. Kto wtedy będzie kupował śląski węgiel? Niemcy z których chcesz zrobić wroga? Kadłubowy Górny Śląsk nie przeżyje roku. Za wysokie progi. Poza tym Górny Śląsk jest niemiecki i taki pozostanie.
Fritz Wasner walnął kuflem w stół, tak, że kelner znowu musiał podejść, tym razem tylko ze szmatą, by doprowadzić stolik i podłogę do względnego ładu.
— Drziszczesz Fritz — odpalił Piechoczek. — Górny Śląsk jest polski. Ewald Latacz z politowaniem kręcił głową spoglądając na swoich rozmówców.
— Polski? — podskoczył Fritz. — Polski nie ma! To, co teraz istnieje, to poroniony kilkutygodniowy płód, który zaraz umrze, bo jest niezdolny do własnego życia.
— Piłsudski nie takich niedowiarków nauczył rozumu — twardo odparł Piechoczek.
— Polacy mogą najwyżej coś podpalić i narobić strat. Oni są niezdolni to stworzenia czegokolwiek. Przeszło sto lat temu nie byli w stanie utrzymać nawet swojego nędznego państwa. To niższa rasa, niezdolna przetrwać bez niemieckiego kierownictwa, które ich chroni przed nimi samymi — ciągnął Fritz.
— A to cie synku za fest poniósło! — wrzasnął Piechaczek, uderzając mocno kuflem piwa w stół, tak, że prawie cała jego zawartość wylała się na Wasnera. W mgnieniu oka Fritz popchnął Ludwika, który się lekko się zatoczył.
— Chłopy! — wrzasnął ktoś z sąsiedniego stolika. Nimce bijóm naszego Ludwika! W sekundzie obok Wasnera pojawił się Ewald Buchalik z familoków. Miał już w sobie parę piw, ale trzymał się na nogach równo.
— Ludwiku — zwrócił się do Piechoczka — tyś je u siebie w dóma i krziwdy ci sam żodyn robić nie bydzie — po czym odwrócił się do Wasnera.
— Pjyknie witómy na polskim Górnym Śląsku! — i były to ostatnie słowa jakie tego wieczora usłyszał w chwałowickim gasthausie Fritz Wasner, bo Buchalikowa pięść tak precyzyjnie wylądowała na szczęce niemieckiego socjalisty, że ten stracił przytomność.
Od razu po tym jak upadł pojawili się jego niemieccy kompani, ale widząc, że za Ludwikiem stoi grupa górników i niedawno zdemobilizowanych żołnierzy, zabrali Wasnera i skierowali się do wyjścia, odgrażając się na odchodnym. W tym samym czasie Zygfryd Müller i Emanuel Kuczera wychodzili z kantoru.
— No widzę, panie Kuczera, że myśmy wystraszyli nasz galimatias, ale tu się porobił jeszcze większy — powiedział rybnicki browarnik, widząc dwie gotowe do bójki grupy. Mężczyźni przemieszczali się w stronę wyjścia. Kiedy byli na zewnątrz Kuczera dał znak dorożkarzowi, że może podjeżdżać.
— Tak tu jest prawie co wieczór — powiedział Kuczera. — I nie tylko u mnie, ale w każdym miejscu w okolicy. I nie wygląda na to, że sytuacja się uspokoi.
Müller pokiwał głową, bo wszystko, co miał do powiedzenia w tej sprawie, już powiedział, a to co było poza jego rozumem, nie dało się wyrazić inaczej jak ruchami bezradnej głowy. Podchodząc do dorożki otwarł kopertę wiszącego pod rozpiętym futrem zegarka.
— O, późna już godzina panie Kuczera, ale nasz czas nie został dzisiaj zmarnowany, bo wymyśliliśmy dobry interes.
Kuczera się uśmiechnął z ulgą i już chciał odpowiedzieć, gdy szybko jak jaskółka przeleciało koło nich drobne ciałko, którego ręce ogołociły z zegarka pustą już teraz dłoń Müllera.
— Na Boga! — wrzasnął Kuczera. — To ten mały Siwiec! Franek, ty giździe! — równie szybki jak nicpoń z familoków był dorożkarz browarnika.
Mocną dłonią trzymał Franka za tył marynarki, tak, że ten mógł tylko z bezsilności przebierać w powietrzu nogami.
— Oddawaj — powiedział potrząsając Frankiem dorożkarz.
— Nic ni mom! Nic ni mom! — wrzeszczał Franek.
Potrząsanie nie robiło na nim większego wrażenia, lecz kiedy dorożkarz zacisnął drugą dłoń z tyłu na jego szyi, zegarek browarnika w cudowny sposób pojawił się w otwartej dłoni nicponia. Kuczera wyrwał go z wściekłością i oddał z przepraszającym wzrokiem Müllerowi.
— Czamu to robisz? — wrzeszczał Kuczera. — Ni ma cie gańba? Pónbóczka się nie boisz? — machnął ręką, bo mu się przypomniał dziadek Franka, który nawet po odsiedzeniu wyroku w raciborskim więzieniu w drodze do domu okradał mijane domy.
— Tyn zygarek ni ma wasz, ani od tego bachratego bogocza. On chce być niepodległy, niepodległy! Kożdy w gasthausie wom to powjy, że niepodległość to je dobro rzecz!
Tego było już za dużo nawet jak na stoicki temperament Kuczery. Naciągnął Frankowe ucho tak, że ten stał tylko na jednej nodze. Kuczera wolną ręką, z żołnierską sprawnością ściągnął pas ze spodni i na tyle, na ile potrafił, starał się wyjaśniać nie do końca rozwiniętej umysłowości małego Siwca złożoność znaczeniową tkwiącą w pojęciu niepodległości. Po otrzymanej lekcji pochlipujący Franek zaczął biec w stronę familoków, odgrażając się niemiłosiernie.
— Szkoda tego chłopaka — powiedział głęboko zasmucony Müller. Pełno teraz takich jak on. Za dużo zła widzieli, wielu z nich potraciło ojców na wojnie. Z pracą krucho. Może by go pan, panie Kuczera podesłał do mnie do browaru? Jakaś robota się dla niego znajdzie.
— Panie Müller, serce pana zwodzi. Z tego chłopaka nic dobrego nie wyrośnie. Kiedyś będzie wisiał. Po co panu nowe kłopoty?
— No trudno — odparł browarnik, po czym zamyślił się nieco. — Ale że ja bachraty? No to jest jednak bezczelność! Trochę tłuszczu i od razu bachraty. Zimą każdy przecież nieco przybiera na wadze.
Kuczera uśmiechnął się
— To panie Müller, dwanaście beczek co tydzień.
Kuczera wrócił do wieczornych ustaleń.
— Jeżeli dojedzie do mnie jęczmień pana krewnych i znajomych, o którym nie wie administracja, to wszystko się potoczy gładko i nie będzie braków w dostawach. Co robić? Musimy jakoś pływać po nowemu w tym galimatias? Pamiętaj pan, że jak nie będzie pieniądze, to ja poczekam, bo pan jesteś rzetelny handlowiec, panie Kuczera.
— To dwanaście, jak dwunastu apostołów — powiedział uśmiechając się na odchodnym Kuczera.
— Ja nie do końca tak dobrze jak pan znam się na dwanaście apostołów, ale wiem, co to jest dwanaście pokoleń Izraela — zaśmiał się browarnik. To dobrze, że i dla pana i dla mnie ta liczba jest tak samo ważna.
Siedząc już w dorożce uchylił Kuczerze melonik na pożegnanie. Emanuel zaś odwrócił się w stronę swojego gasthausu. Dochodziła już północ i gwar wewnątrz z wolna przygasał.
— Jest ciszej — pomyślał. — Ciszej do jutra. A co potem?
Spis treści
Część pierwsza
Mówią, że nie samym chlebem… 9
Do Krakowa 13
Kiedy zadrżała ziemia pod nogami Wilhelma 21
Kiedy trzęsienie ziemi dotarło do Rybnika 23
In piwo veritas 26
Ku Polsce po raz pierwszy 33
W domu 44
Ku Polsce po raz drugi 46
Po plebiscycie na protestanckim cmentarzu 59
Ku Polsce po raz trzeci 66
Jedzie wnuk Fredry! 73
Część druga
Motyle księdza Pawła 81
Z Pszczyny na Madagaskar 85
Piękna Zośka i złodzieje 88
Niemałą jest u Boga zasługą dobrze wychować dzieci 92
Bunt pamponiów 95
Co zrobił Józef Malcher, by nie śpiewać pobożnych pieśni 100
Bogu i ojczyźnie 105 Wśród Hetytów 110
Mośnik i kajaki 115
Jadwiga Kauczor, królowa Polski 122
Trzęsienie ziemi w Nowym Jorku i poza nim 126
Złodziejskie namaszczenie 128
Inżynier Dykacz i jego żona 132
Kiedy zabraknie matki–żywicielki 135
Wyprawa do Gdyni 140
Trzy strzały z parabellum 146
O honor górnośląskiej policji 151
W potrzasku 153
Niemiecka szkoła 157
Strajk i marsz głodowy 159
Szwagier — fotograf–amator 164
Sen nocy i dnia letniego 171
Manewry 176
Wojna z Czechosłowacją 179
Posłaniec Wilhelma Canarisa 181
W Beskidach u Kossaków 183
Część trzecia
Wymiana osi 191
Wrześniowa zdrada 191
Nowe porządki 200
Do kryjówki we Frankenstein 203
Do lagru i na bruk 205
Do więzienia 208
Opór 209
Na pomoc Szarym Szeregom 214
Untersturmführer Gawenda ze Świętego Józefa 216
Rozmówki francusko-angielskie 217
Czerwona róża, biały kwiat 219
Wywalcz jej wolność albo zgiń 223
Czerwona wdowa 227
Zdeptane kwiaty 230
Johann Habel 233
Drugi grom z ciemnego nieba 238
Ślązoki z Afryki 240
Spotkanie w Auschwitz-Birkenau 243
Zniszczony dom 245
Brat przeciw bratu 248
Sowiecka kartografia 249
Ucieczka z Auschwitz 252
Marsz śmierci 260
Rusy idóm! 262
Agent Jej Królewskiej Mości 263
Jedziemy w noc 266
Czerwona wolność 267
W piwnicy klasztoru sióstr boromeuszek 268
Plugawe Niymce 270
Spotkanie z Wallenrodami 273
Na przekór śmierci 276
Zabić niepodległość 279 P
łonie ognisko i szumią knieje 285
Epilog 290
Indeks osób 293
Układ chronologiczny najważniejszych wydarzeń 305
Fragmenty recenzji dra Bogdana Klocha 307
Fragmenty recenzji Alojzego Lyski 309
Najważniejsze rękopisy wykorzystane w książce 311
Najważniejsze publikacje wykorzystane w książce: 311
Podziękowania 312
MATERIAŁY O OCHRONIE DZIECI I MŁODZIEŻY
zobacz:
eKAI: Powstał przewodnik 'Prawa rodziców w szkole wobec edukacji seksualnej'
eKAI: PRAKTYCZNY PRZEWODNIK - Jak uchronić dziecko przed niewłaściwą edukacją seksualną
DEKLARACJA DO POBRANIA w związku z apelem KOMISJI WYCHOWANIA KATOLICKIEGO KEP
CENTRUM OCHRONY DZIECKA - wypowiedzi Kościoła
DELEGAT DO SPRAW OCHRONY DZIECI I MŁODZIEŻY
ZASADY OCHRONY DZIECI I MŁODZIEŻY - świadomość, zapobieganie, reagowanie