Zamyślenia z kościelnej ławy

Przyprowadzić innych do Boga



Rozmowa kobiety z Jezusem przy Jakubowej studni zrobiła na niej takie wrażanie, że zapomniała po co przyszła. Zostawiła naczynie na wodę poleciała do miasta, aby obwiesić, że spotkała Mesjasza.  Ta kobieta nie dość ze była samarytanką, to jeszcze nie żyła obecnie z jej mężem. Żyd w zasadzie nie powinien z kobietą, a tym bardzie samarytanką rozmawiać. To ta grzesznica można powiedzieć pośrednio powoduje nawrócenie miasta. Dlaczego tak się stało? Kobieta powiedziała „Powiedział mi wszystko, co uczyniłam” i to przekonało innych. Czy w dzisiejszych czasach wystarczyłoby to powiedzieć, aby ludzie się nawrócili i powiedzieli „On prawdziwie jest Zbawicielem świata”. Kobieta odbyła spowiedź życia, wyzwoliła się.  Dziś to spotkanie przy studni siłą rzeczy nabiera innego spojrzenia, bo powszechnie nad umysłami zapanował koronowirus. Boimy się śmierci, boimy się cierpienia, odosobnienia, samotności (bo tak się stanie, gdy będziemy zarażeni – bliscy będą mieli kwarantannę w domu; żadnych odwiedzin). Nie jesteśmy na to przygotowani, szczególnie na izolację, samotność, bezradność. W takim stanie była też ta samarytanka. Żyła z mężczyzną nie w związku małżeńskim. Mocno się czuła wyobcowana, samotna, izolowana, pokazywana palcami w środowisku, skoro do studni poszła w południe, nie rano. Unikała ludzi, „bo wszyscy wiedzieli, jak się prowadzi”. Jezus jako żyd w ogóle nie powinien mówić z kobietą a tym bardziej z samarytanką. Jezus tym czasem prowadzi z kobietą dialog o jej życiu. Kobieta nie uciekła w popłochu, nie powiedziała „to nie Twoja sprawa, to moje życie”, a wręcz przeciwnie - rozpoznała Mesjasza. Może jeszcze nie wszyscy uczniowie rozpoznawali w Jezusie Mesjasza, a ta grzesznica tak. Bóg daj się poznać każdemu, począwszy od największego grzesznika. Bóg nie odpycha tych co chcą się zmienić. Działa jednak radyklanie, bo nie można być na tak i na nie jednocześnie. Przy tej Jakubowej studni była spowiedź życia. Nie wiemy, czy kobieta zmieniła swoje życie, ale na pewno przyczyniła się do pozytywnej zmiany życia wielu innych.  Czy można wyciągnąć wniosek, że nasz grzech nie stoi w przeszkodzie, aby nawrócić innego grzesznika, bo nie tyle my, co Bóg działa. Bóg działa na innych poprzez nas grzesznych. Ważne więc spostrzeżenie, że inni patrzą na nas szukając w nas Boga. Tak właśnie, popatrzmy na siebie jako nie tylko na grzeszników, ale na tych co mogą przyprowadzić innych do Boga, mimo naszych grzechów.   To jest misja naszej codzienności. Może to dobre postanowienie na Wielki Post. Nawet koronowirus nam nie powinien poszkodzić w tej misji, bo mamy teraz czas, że więcej go możemy spędzać z rodziną, a tu mamy dopiero jazdę, bo przecież każdy nas zna, a kto uwierzy prorokowi w jego ojczyźnie.  Samarytanka dała radę, to dlaczego nie ja.

 

Szczęść Boże

Krzysztof Wróblewski




Zapamiętaj mnie (90 dni)

Aby uzyskać dane do logowania zadzwoń: 32 733-39-42