Sługa Boży Ks. JAN MACHA

Fragmenty kazań ks. Jana 1940-1941



Rodzina jest zalążkiem, z którego bierze swój początek cały naród i ludzkość. Zapytajcie siebie: co ja mogę i co muszę uczynić, aby moja rodzina [wędrowała] po jaśniejących śladach świętej Rodziny znajdując w ten sposób ową miarę szczęścia i radości, którą można odnaleźć w naszej ponurej ziemskiej teraźniejszości. Choćby na świecie panowało duże zamieszanie, i niezadowolenie, pomyślcie o powiedzeniu: „Mój dom jest moją twierdzą”. Przynajmniej tutaj powinien panować pokój i radość.

(Kazanie z Niedzieli Świętej Rodziny 1940)


Żaden lekarz nie zaradzi skutecznie chorobie, jeżeli nie zbada jej przyczyn; żaden ogrodnik nie oczyści ogrodu od zielska, jeżeli nie sięgnie do jego korzeni. Nie wystarczy zatem przy rachunku sumienia na tym tylko poprzestawać co samo nam w oko wpada. Ażeby pozbyć się grzechów na zawsze dotrzyjmy do gruntu i poznajmy, skąd pochodzą i co jest ich przyczyną.

(Kazanie z 25 II 1940)


Bóg ma prawo do człowieka, do każdej myśli jego umysłu, do bicia pulsu jego serca, do każdego drgnięcia jego dłoni. Bycie zależnym od Boga nie jest dla człowieka czymś poniżającym, lecz uszlachetniającym. Służyć Bogu to znaczy panować. Kto ugina kolana przed Bogiem, ten króluje w świecie. Kto jednak nie chce ukłonić się Bogu, ten [w istocie] liże stopy tysiącom bożków.

(Kazanie z 1 III 1940)


Zadziwia nas nieraz moc i zażyłość, z jaką żyli święci wobec Boga. Jak obiema stopami stali twardo na ziemi a przecież prowadzili życie tak bliskie Bogu! Jak potrafili z najtrzeźwiejszej pracy zwykłego dnia uczynić prawdziwą służbę Bogu. Możemy czasem zazdrościć świętym ich sztuki życia. A przecież! Jedyne co potrzebujemy, aby odkryć tę tajemnicę i siłę napędzającą mężczyzn i kobiet oraz by odnaleźć korzenie ich świętości dnia powszedniego, to nasza miłość do Boga.

(Kazanie z 1 III 1940)


„Panie daj, abym przejrzał”, i zobaczył ciebie i twe niezrównane dzieło. Oto jedyna modlitwa ludzkości współczesnej, o ile pragnie wybrnąć ze strasznego położenia zamieszania pojęć, upadku moralnego i chaosu ogólnego, które znalazły wyraz w ostatniej wojnie.

Czy ludzkość nauczy się tej modlitwy?

(Kazanie z 7 IV 1940)


Znakomity wynalazca Simpson, zapytany, który ze swych wynalazków uważa za największy, odrzekł z największą prostotą: „Największe odkrycie, którego dokonałem polega na tym, że jestem grzesznikiem, i że Jezus Chrystus jest moim Zbawicielem”. Dopóki cała ludzkość nie zrobi tego odkrycia, nie zaświta jej lepsza przyszłość. Amen.

(Kazanie z 7 IV 1940)


Przynieście iskierkę żywej wiary tu do kościoła, a zobaczycie tu coś wspanialszego i godniejszego, aniżeli w Ziemi Świętej. Tam są jeszcze miejsca przypominające nam Zbawiciela, ale nie ma już nawet śladu życia i cierpienia Boga-Człowieka. Ale tu w kościele jest nie tylko wspomnienie o Zbawicielu. Tu jest On sam z Ciałem i duszą, z boskością i człowieczeństwem. Tu nie tylko są ślady jego stóp, ale tu bije do was jego miłujące serce.

(Kazanie z 28 IV 1940)


Przychodźcie często tu do domu Bożego, aby mu oddać hołd w Przenajświętszym Sakramencie i Jemu wszystkie wasze dolegliwości ciała i duszy wyznać. On wam pomoże. Może nie spełni natychmiast wszystkich waszych często ziemskich, doczesnych życzeń, może nie zdejmie wam waszych krzyżów, cierpień i dolegliwości, bo może by to nie posłużyło ku waszemu zbawieniu. Ale pocieszy was, wzmocni swoją łaską w waszym codziennym spełnianiu obowiązków stanowych, w cierpliwym znoszeniu przeciwności, w walce z pokusami. A gdy wpadniecie w grzechy, doda wam odwagi i siły, byście przez dobrą spowiedź znowu na drogę łaski i cnoty powrócili.

(Kazanie z 28 IV 1940)


Bądźmy szczerzy wobec siebie samych, a znajdziemy dwa nieszczęścia, na które w głównej mierze choruje dziś nasze chrześcijaństwo: nasze chrześcijaństwo zbyt często i za bardzo staje się bezmyślnym przyzwyczajeniem oraz jest chrześcijaństwem niedzielnym. Rozdźwięk między religią i życiem, to zadowolone i niewymagające chrześcijaństwo niedzielne.

(Kazanie z 31 VIII 1940)


Chrześcijanin dnia powszedniego, lub – mówiąc dokładniej – święty dnia powszedniego! Takiego człowieka potrzebuje dzisiaj chrześcijaństwo. Ponieważ on przezwyciężył w swoim życiu i w sobie samym główne zło, na które choruje nasze chrześcijaństwo. Chrześcijanin żyjący w codzienności! To jest człowiek, którego potrzebuje dzisiaj świat! Jest on poszukiwany przez wielu, którzy odrzucają prawdziwe chrześcijaństwo, ponieważ szukają chrześcijaństwa idealnego, którego nie mogą znaleźć.

(Kazanie z 31 VIII 1940)


Chrześcijaństwo nie jest łóżkiem dla leniucha, na którym możemy się rozciągać i przeciągać. Chrześcijaństwo jest walką i wymaga niezłomnego zaangażowania! „Królestwo niebieskie doznaje gwałtu i tylko ludzie gwałtowni zdobywają je”. Jeżeli zatem Bóg zwraca się do nas z wymaganiami, to nie chcemy tchórzliwie się wymigiwać, lecz odważnie i w pełni sił mówić: „Oto jestem Panie, mów co mam czynić”.

(Kazanie z 31 VIII 1940)


Różaniec jest najlepszym, najpiękniejszym, najodpowiedniejszym modlitewnikiem. Najodpowiedniejszym ponieważ jest dla wszystkich dostępny i nie jest ani duży, ani gruby, możemy go zawsze nosić przy sobie. Jest najlepszym modlitewnikiem, ponieważ wszyscy go rozumieją – od prostej staruszki przesuwającej drżącymi rękami paciorki różańca do największego uczonego, który zagłębia się w jego tajemnicach. Najlepszym modlitewnikiem, ponieważ możemy się na nim modlić i w podróży i w szpitalu. To jest najlepszy modlitewnik, ponieważ jest przeznaczony i dla dziecka i dla starców, którym oczy odmówiły już posłuszeństwa. Jest modlitwą, którą można odmawiać i w świetle i w ciemności

(Kazanie z 6 X 1940)


Nie traćcie nadziei, jeśli zdarzy się, że będziemy w mniejszości! Zaczyn jest również mniejszością pośród dużej ilości mąki. Chrystus, apostołowie, pierwsi chrześcijanie także byli w mniejszości. Chrześcijanie, bądźcie świadomi wielkości tej godziny! Wszystko zależy od każdego. Stańcie się zaczynem świata!

(Kazanie z listopada 1940)


Patrzmy częściej na latarnię Niepokalanego Poczęcia! Wygrzejmy się w jej cudownym świetle. Niech Niepokalana stanie się światłem w naszym życiu, ale i w śmierci. Niech w naszej ostatniej godzinie przeprowadzi nas Ona w świetle do tego błogosławionego Królestwa, gdzie naprawdę będziemy mogli się cieszyć wielkością Maryi, wielkością naszego Boskiego Zbawiciela, ale również jako spadkobiercy Boskiego Królestwa naszą własną wieczną wielkością!

(Kazanie z 8 XII 1940)


Chrystus jest królem życia rodzinnego. Stare przysłowie mówi: Wybierasz się w podróż, pomódl się raz; wypływasz w morze, pomódl się dwa razy; zamierzasz zawrzeć związek małżeński, to pomódl się sto razy.

(Kazanie z 12 I 1941)


Ponieważ wiara daje człowiekowi bezpieczeństwo, można ją porównać do ubezpieczenia. Są różne ubezpieczenia: od pożaru, od wypadku itd. Kto zawiera takie ubezpieczenie, a potem dozna szkody na skutek pożaru lub wypadku, temu ubezpieczenie pokrywa powstałą szkodę wypłacając odpowiednią kwotę. Kto więc ma takie ubezpieczenie, ten ma mniej trosk i więcej spokoju. Nie musi się bowiem bać jakiegoś nieszczęścia tak bardzo, jak ktoś, kto nie ma takiego ubezpieczenia. Podobnie ma się rzecz z człowiekiem wierzącym. On jest ubezpieczony, ubezpieczony u Boga. Nie musi się więc obawiać śmierci.

(Kazanie z 27 I 1941)


Radosna, wzniosła radość Świąt Wielkanocnych pochodzi z Jego nauki o tym, że śmierć jednostki i zniszczenie świata nie oznacza klęski i zagłady ostatecznej, lecz że życie ziemskie znajdzie swoją kontynuację w życiu wiecznym. Z tej prawdy rodzi się ożywiająca i nigdy nie przemijająca radość najważniejszego wydarzenia w dziejach świata, jakim jest Zmartwychwstanie Chrystusa. Dlatego też z grobu Zmartwychwstałego tryska czyste, świeże źródło witalności i optymizmu.

(Kazanie z 13 IV 1941)


Chrystus umarł na krzyżu, ale od dwóch tysięcy lat miliony ludzi ze łzami w oczach patrzy z wdzięcznością i miłością na Jego wielkanocny grób i śpiewa z żarliwą radością hymn zwycięstwa: „Chrystus zmartwychwstał. Alleluja!” Tak, Wielkanoc jest świętem przyszłości, świętem życia.

(Kazanie z 13 IV 1941)


Prawda nie jest popularna, można ją na jakiś czas zakuć w kajdany, można szydzić z dobra, zdeptać godność, ale jej zdolne do pokonania wszystkiego siły wydostaną się nawet z zapieczętowanego, zamkniętego potężnym kamieniem grobu, aby w cudownym blasku wielkanocnego poranka rozpocząć swój zwycięski marsz. Ostateczny los prawdy to nie mroczny wieczór Wielkiego Piątku, lecz świetlisty promień chwały wielkanocnego poranka.

(Kazanie z 13 IV 1941)


Wierzymy, że krwawe stacje drogi krzyżowej historii zaprowadzą nas w końcu do grobu Zmartwychwstania, nawet jeśli dzisiaj biegną wśród uderzeń bicza Piłata, Kajfasza czy Heroda. Tak, niezłomnie wierzymy w to, że nawet jeśli nasz Wielki Piątek będzie miał więcej niż 24 godziny, to po nim nastąpi wielkanocny poranek. Kiedy? Tego nie wiemy. Ale, że ten poranek przyjdzie, to głosi i tego wymaga prawo etycznego porządku świata. Cała ludzkość przeżywa teraz krytyczny czas. Próbowano żyć bez Chrystusa i odkryto, że cierpienia się w ten sposób nie zmniejszają, lecz przeciwnie, odbierają im one siłę i chęć do życia.

(Kazanie z 13 IV 1941)


Naszym zadaniem jest wiernie powrócić z ciemności Wielkiego Piątku do ukrzyżowanej dobroci, aby wraz z nią mieć udział w nastaniu wielkanocnej jasności. Dlatego też do Zmartwychwstałego Zbawiciela kierujemy dzisiaj naszą żarliwą modlitwę wielkanocną, aby w końcu otwarło się niebo zasłonięte ciemnością naszej ciernistej drogi przez mękę i aby oświetlił nas delikatny blask wielkanocnego poranka.

(Kazanie z 13 IV 1941)


Życie jest wielką pustynią, którą wszyscy idziemy; gdybyśmy byli zdani sami sobie na łaskę, dusza nasza byłaby martwa, jak Morze Martwe , ale na szczęście tylko od nas zależy, by   strumień łaski nas ożywił i napełnił treścią życia, wlał radość i wiarę, zaszczepił cnotę.

Uważajmy, abyśmy nie byli podobni do węglarzy, którzy w zimie rozwożą węgiel. Może trochę dziwne porównanie, ale zimą na ulicach widzimy wozy naładowane węglem. Na stosach węgla siedzą zmarznięci robotnicy. Pod nimi źródło ciepła, a oni marzną. Podobnie wygląda świat bez wiary, bez Ducha św. Wystarczy ręce wyciągnąć ku źródłu mocy i życia Ducha św., a wstąpi w nas ochota do życia i pokonamy najtrudniejsze przeszkody.

(Kazanie o Duchu Świętym, brak daty)


Miłosierdzie Chrystusa jest niekończącą się szeroką rzeką, która nigdy się nie wyczerpie. Przypomina rzekę w ogrodzie rajskim, która rozdzielała się na cztery ramiona. Ze źródła Boskiego miłosierdzia płyną ku nam cztery niewyczerpane rzeki dobrodziejstw.

Jedna rzeka to stworzenie, druga to jego podtrzymanie, trzecia – zbawienie, czwarta zaś – uświęcenie. Każda z tych rzek jest niczym bezdenne morze dobrodziejstw i łask. Tak jak nikt nie mógłby istnieć, gdyby nie stworzył go Bóg, tak samo każdy przepadłby od razu w nicość gdyby Bóg w każdej chwili nie podtrzymywał go w jego bycie.

(Kazanie o nieskończonym miłosierdziu Chrystusa, brak daty)


Owca, która idzie własną drogą, staje się łupem dla wilków. Kto jednak chce cieszyć się opieką i wsparciem Chrystusa, ten musi trzymać się Chrystusa i zbratać się z Nim, ale nie w sposób nieśmiały i małoduszny, lecz z zapałem i w pełni zaufania

(Kazanie o nieskończonym miłosierdziu Chrystusa, brak daty)

 

 




Zapamiętaj mnie (90 dni)

Aby uzyskać dane do logowania zadzwoń: 32 733-39-42