Zamyślenia z kościelnej ławy

Dobra nowina i napomnienie.



Są zawodach narażone na pokusy pokazania swej władzy (policja, urzędnicy skarbowi, sędziowie, obrońcy i prokuratorzy, wojskowi,  menadżerowie spółek, itd.) w tym z możliwością zagarnięcia niesłusznych dóbr. Każdy może ulec podszeptom szatana, aby wykorzystać swą pozycję do pokazania pychy (źle rozumianej władzy) lub  kradzieży ( bo branie nienależytego podatku nawet ze skutkiem, że trafia do Państwa, a nie prywatnej kieszeni, jest okradaniem ludzi). Życiowe porady Jana Chrzciciela pokazały jak sobie poradzić z rozterkami takich zawodów, jak być ludzkim, jak być naśladowcą Jezusa.  Nie możemy ulegać podszeptom szatana, a słuchać napomnień.

 

Mamy dziś w Ewangelii w jednym zdaniu „Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę.” Tak jakby w jednym zdaniu powiedzieć „jestem grzesznikiem którego Bóg kocha”. I to jest prawda. Wielu się na taki zestaw słów oburza. Wielu napomina i napomina a nie głosi dobrej nowiny. Oczywiste łajanie grzechu, mówienie o nim wprost, jest słuszne, ale trzeba dać perspektywą co dalej. Bóg wygnał Ewę i Adama z raju, dla ich dobra, aby nie pogorszyli swej sytuacji i nie zjedli z tego drugiego drzewa, bo wtedy ludzkość miałaby zupełnie pod górkę. Jednocześnie Bóg zapowiada, że wybawi ludzi z tego wszystkiego. Doczekaliśmy się wybawienia, już jest faktem historycznym, Jezus , zmartwychwstał i jest, ciągle jest z nami. Było napomnienie i dobra nowina. Jak my uczymy nasze dzieci życia – czy tylko napominamy, lub tylko chwalimy (bo taka moda, zła moda, bo dzieci są coraz słabsze psychicznie przy byle niepowodzeniach, nie radzą sobie z wpajaną doskonałością). A gdzie dobra nowina?. My jako rodzice, jako szefowie w pracy, jako zwykli fizyczni pracownicy mamy dawać przykład, że nasza codzienność to dobrą nowina (wypełnieniem dobrej nowiny).  Dobra nowina, to nie newsy że pójdziemy na zakupy aby kupić kolejny fajny ciuch, płytę, jakieś AGD, czy nawet samochód, lub dobre jedzenie, to też nie wieść o premii świątecznej. Dobra nowina to nadanie tym wszystkim  życiowym sprawom ludzkiego, bożego podmiotu.

 

Brakuje dziś w naszych działaniach bożej podszewki. Kogo pytamy (jeśli w ogóle) „Cóż mam czynić?”. Jak często się pytamy „Cóż mam czynić?”. Życie biegnie, a my go chcemy dogonić. Po co? Zwolnijmy, zadajmy pytanie „Cóż mam czynić?”. Zadajmy to pytanie Bogu. Bóg nie jest milczącym, nieżyciowym idealistą, bo udowodnił, że można żyć wg Słowa i napominać i dawać (głosić, świadczyć sobą) dobra nowinę. Nie rozdzielajmy napomnienia (to droga do odpowiedzialności, co dziś jest nawet wśród tzw. elit rzadkością)  i dobrej nowiny, począwszy od osobistego świadectwa, a skończywszy na cytowaniu Słowa. Właśnie boimy się, wstydzimy się cytować Słowo, uważając, że przecież mnie jako grzesznikowi nie wypada cytować Słowa. To błędne przekonanie, im częściej będziemy cytowali Słowo tym sami będziemy uważniejsi w naszym postepowaniu. Głosząc dobrą nowinę nie mówimy jako święci z nieba ściągnięci ( w Radio eM to fajna audycja), ale właśnie stawiamy sobie i innym cel, dobry cel, pożyteczny dla innych i dla nas.

 

Życzmy sobie aby napomnienie i dobra nowina stały się nasza codziennością.

 

Szczęść Boże Krzysztof




Zapamiętaj mnie (90 dni)

Aby uzyskać dane do logowania zadzwoń: 32 733-39-42